wtorek, 22 lipca 2014

Espresso

Trudno opisać Furmint, skoro Furmint to stan umysłu. Mocny w czarnych jak noc kawach, czasem z dodatkiem likieru orzechowego. Uwodzący węgierskimi winami, sączonymi pod winoroślą. Trzymający sekrety w przegrodach pomiędzy drewnianymi ławkami. Furmint to miejsce na krakowskim Kazimierzu, gdzie wchodząc o 19, po piętnastu minutach, nagle spostrzegasz, że już jest pierwsza w nocy.
Furmint swoją nazwę wziął od szczepu winogron, który w Węgrzech jest podstawą wielu rodzajów tamtejszego rodzaju wina – Tokaju. 

W Furmincie, podaje się oprócz popularnych wytrawnych, półwytrawnych, półsłodkich win przemysłowych takie klejnoty jak Furmint - Oremus Tokaji Szamorodni, Tokaj Aszú 3, 4 i 6 puttonyos i zawsze dokładnie jedną butelkę Hugel Vendange Tardive Gewürztraminer Alsace A.O.C. - z uwagi na kosztowność tego wina. Przez 10 lat istnienia lokalu, sprzedano to wino tylko dwa razy, i tylko jednemu małżeństwu. Najpierw – przy oświadczynach, potem – przy rozwodzie. Zawsze potem wychodzili pijani – szczęściem, które chyba chcieli znaleźć.


Kiedy przejmowałem lokal, po wyśmienitym dziesięcioleciu istnienia, nie byłem pewien, czy sobie dam radę. Osoba, od której go przejmowałem byłą moją miłością, jedyną na świecie. Z tym miejscem, wiązały się najlepsze wspomnienia w moim życiu.  Niestety, szkoda że lokal przypadł mi w spadku po nim. Choć tylko na tyle mogłem liczyć – jako współwłaściciel. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz