Trudno opisać Furmint, skoro Furmint to stan umysłu. Mocny w
czarnych jak noc kawach, czasem z dodatkiem likieru orzechowego. Uwodzący
węgierskimi winami, sączonymi pod winoroślą. Trzymający sekrety w przegrodach
pomiędzy drewnianymi ławkami. Furmint to miejsce na krakowskim Kazimierzu,
gdzie wchodząc o 19, po piętnastu minutach, nagle spostrzegasz, że już jest
pierwsza w nocy.
Furmint swoją nazwę wziął od szczepu winogron, który w
Węgrzech jest podstawą wielu rodzajów tamtejszego rodzaju wina – Tokaju.
W
Furmincie, podaje się oprócz popularnych wytrawnych, półwytrawnych, półsłodkich
win przemysłowych takie klejnoty jak Furmint - Oremus Tokaji Szamorodni,
Tokaj Aszú 3, 4 i 6 puttonyos i zawsze dokładnie jedną butelkę Hugel Vendange
Tardive Gewürztraminer Alsace A.O.C. - z uwagi na kosztowność tego wina. Przez
10 lat istnienia lokalu, sprzedano to wino tylko dwa razy, i tylko jednemu
małżeństwu. Najpierw – przy oświadczynach, potem – przy rozwodzie. Zawsze potem
wychodzili pijani – szczęściem, które chyba chcieli znaleźć.
Kiedy przejmowałem lokal, po wyśmienitym dziesięcioleciu
istnienia, nie byłem pewien, czy sobie dam radę. Osoba, od której go
przejmowałem byłą moją miłością, jedyną na świecie. Z tym miejscem, wiązały się
najlepsze wspomnienia w moim życiu. Niestety, szkoda że lokal przypadł mi w spadku
po nim. Choć tylko na tyle mogłem liczyć – jako współwłaściciel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz